Chiński Nowy Rok, najważniejsze święto w tradycyjnym kalendarzu chińskim, przypada na przełom stycznia i lutego. W Wietnamie te magiczne dni nazywane są Świętem Tet (Tết). Uroczystości noworoczne trwają trzy dni. W tym czasie ulice miast są bogato dekorowane i toną w kwiatach. Dla Wietnamczyków jest to czas odwiedzin i spotkań rodzinnych, ale także oczyszczenia złej aury wokół siebie, przebaczenia win i proszenia o ich wybaczenie. Także pod względem kulinarnym jest to wyjątkowy czas. Najpopularniejszym daniem jest banh chung – ryżowe ciasto w kształcie dużego pieroga, które jest nadziewane mięsem i przyprawami.

Te wspaniałe dla Wietnamczyków dni postanowiliśmy spędzić w chyba najbardziej klimatycznym mieście w tym kraju. Hội An jest kulturalną stolicą Wietnamu. Miastem o nadzwyczajnej, niespotykanej chyba nigdzie indziej, atmosferze. Miastem, które jak gąbka chłonie historię, tradycje i swoich gości wita setkami płonących lampionów. Dotarliśmy w miejsce wpisane na Listę UNESCO, które w całości uchodzi za żywy pomnik tego cudownego kraju.

Do Hội An dotarliśmy z Phnom Penh. Po sprawnej odprawie kambodżańskiej odbyliśmy niespełna godzinny lot liniami Vietnam Airlines do Ho Chi Minh City, gdzie przesiedliśmy się na samolot tego samego opratora do Đà Nẵng. Sprawną, bezproblemową odprawę przeszliśmy już w HCMC i następnie po odebraniu bagaży musieliśmy zmienić terminal na obsługujący loty krajowe. Pamiętajcie o tym przy planowaniu podróży i przesiadek. Kolejny lot i po godzinie zostaliśmy odebrani przez hotelowego kierowcę. Wieczór spędziliśmy już w przyjemnej Lavini Hoi An Boutique Villa (870zł za pięć nocy), która wyrosła wśród klimatycznych pól ryżowych, kawałek od centrum Hội An. O północy rozległy się fajerwerki i tym samym rozpoczął się 5-ty dzień lutego 2019 roku, a wraz z nim Rok Świni.

Dziedziniec Lavini Hoi An Boutique Villa

Noworoczny poranek przywitał nas pięknymi widokami okalającymi naszą przystań. Nie tracąc czasu wyruszyliśmy na pierwsze spotkanie z wspaniałą starówką Hội An.

Pola ryżowe wokół naszego hotelu

W drodze na starówkę

Święto Tet sprawia, że wiele atrakcji jest zamkniętych. Te, które są otwarte są darmowe. Czytaliśmy wiele o tym, że mnóstwo restauracji w tym czasie nie działa. W Hội An, w 2019 roku, otwarte były chyba wszystkie punkty gastronomiczne, a nocny targ dosłownie pękał w szwach. Nie obawiajcie się więc, że zabraknie Wam kucharzy, którzy chcieliby byście spróbowali ich wspaniałych, wietnamskich dań.

Wąskie alejki najstarszej części miasta buzują od starych domów kupieckich, chińskich hal zgromadzeń, a także tradycyjnych rzemieślniczych warsztatów krawieckich. Oczywiście jeszcze więcej jest sklepów z podróbkami znanych marek, ale bez względu na to chyba nikt nie opuści tego miejsca rozczarowany. Prawie całe stare miasto jest wyłączone z ruchu ulicznego.

Uliczki starego miasta w Hội An

Historia Hội An, jako miasta leżącego w środkowym Wietnamie, jest związana z istniejącym tu między II, a XVII wiekiem państwem Czampa. Było on lokalną potęgą morską i stale toczyło walki ze znajdującym się na północy Wietnamem (wówczas Đại Việt), oraz państwem Khmerów, którym w 1177r. Czamowie splądrowali stolicę – Angkor. Ostatecznie pod koniec XVII wieku całkowicie utracili swą niezależność. Hội An przez wieki było handlową stolicą tego ludu. Po jego upadku miasto jeszcze rozkwitło, stając się centrum międzynarodowego handlu.

Od 2007 roku odsłonięto tu pomnik Polaka – Kazimierza Kwiatkowskiego. W Wietnamie jest to popularna postać. Z pewnością znacznie bardziej niż nad Wisłą. „Ka Zik”, jak nazywano go w tym azjatyckim kraju, w latach 1981-97 kierował pracami restauracyjnymi najważniejszych zabytkowych obiektów w środkowym Wietnamie. Między innymi odpowiadał za dzisiejszy wygląd starego miasta w Hội An, które uchronił przez planowaną drastyczną modernizacją. Prawdopodobnie bez jego zasług to miejsce nie trafiłoby na Listę UNESCO. Po jego przedwczesnej śmierci Ambasada RP w Hanoi wydała książkę „Kazimierz Kwiatkowski. Wspomnienie niezwykłego człowieka”, autorstwa Jacka Matuszaka.

Pomnik Kazimierza Kwiatkowskiego w Hội An

Spacerując uliczkami Hội An warto przystanąć na małą czarną. Przypadkowo trafiliśmy do kawiarni, w której obsługa była głucho-niema. Składanie zamówienia i konwersacja odbywała się za pomocą płytek z napisami.

Historycznych miejsc w tym uroczym mieście nie brakuje. Jednak siłą Hội An jest nadzwyczajny klimat. Poszarzałą żółć budynków w połączeniu z lampionami i architektonicznymi perełkami sprawia, że pobyt w tym mieście będzie niezapomniany. Z pewnością sporym minusem jest natłok turystów. Wieczorem, podczas nocnego marketu, jest tak gęsto od ludzi, że ciężko przeciskać się wśród nich w najpopularniejszych miejscach. Nie zmienia to faktu, że stare miasto jest na tyle duże, że jest szansa na znalezienie zaułków dających oddech od tłumu.

Spacerując po mieście w pobliżu pomnika Kwiatkowskiego natrafiamy na dom Duc An, który mieścił przez lata znaną w Wietnamie księgarnię handlującą tekstami chińskimi, wietnamskimi i europejskich myślicieli.

Dom Duc An

Hale zgromadzeń były miejscem spotkań chińskiej społeczności zależnie od regionalnego jej pochodzenia. Po minięciu domu Duc An natrafiamy na halę Kantońską, powstałą w 1885 roku. Prowadzi do niej piękna brama z trzema wejściami.

Hala Kantońska

Kawałek dalej znajduje się najczęściej fotografowany obiekt w Hội An, czyli drewniany Most Japoński. Zbudowany został przez Japończyków w XVIw. i połączył mieszkające po dwóch stronach brzegu społeczności japońską i chińską. Pełni też funkcje religijne. Jego część stanowi niewielka świątynia.

Wejście na Most Japoński

Świątynia wewnątrz Mostu Japońskiego

Most Japoński

Mostem An Hội można przejść na wyspę o tej samej nazwie. Tu odbywa się nocny targ, jest wiele przyjemnych restauracji i barów, a także rozciąga się stąd piękny widok na rząd żółtych domków starego miasta Hội An. Wybraliśmy się tu między innymi po to, by zjeść obiad w polecanym skromnym barze Mr. Sơn, gdzie na ceratach można skosztować świetnego i taniego jedzenia z wietnamskim smakiem i sercem. Piwo w tym miejscu też smakuje wybornie.

Widok z An Hội na stare miasto i rzekę Thu Bồn

Po tym niezbędnym pit stopie wznowili spacer po starym mieście.

Bardzo ładnie prezentuje się kolejna hala zgromadzeń – Phuc Kien, która powstała w miejscu dawnej buddyjskiej pagody.

Hala zgromadzeń Phuc Kien

Co można kupić na ulicach miasta? Oprócz lampionów, których cena zaczyna się już od 1$ za te naprostsze i najmniejsze, warto poszukać plecionych lamp za około 7-10$. W wielu sklepach z pamiątkami oprócz tradycyjnych magnesów i pamiątek oferowane są plakaty filmowe. Całe morze podróbek plecaków, kurtek i innej odzieży także zalewa ulice miasteczka. Są jednak również stoiska miejscowych krawców z lokalnymi, oryginalnymi produktami. Warto próbować różnych smaków. Świetne naleśniki, owoce, bagietki, grillowane mięsa i owoce morza oraz potrawy z makaronem i ryżem. Spacerując po Hội An napotkamy wielu drobnych sprzedawców handlujących, dla przykładu, kilkoma zapalniczkami.

W trakcie dnia Hội An wygląda pięknie. Ale dopiero po zachodzie słońca odkrywa wszystkie swoje atuty. To wówczas możemy podziwiać wspaniałe lampiony, które tworzą niezapomnianą scenerię nad rzeką Thu Bồn. Te magiczne świecidła trafiły do Wietnamu z Chin i bardzo przypadły mieszkańcom do gustu. Wiele osób wytwarza je tutaj domowymi sposobami. Te najlepsze, najbardziej tradycyjne tworzone są nadal przy wykorzystaniu jedwabiu. Wieczorami tysiące lampionów puszczane są przez turystów na Thu Bồn.

Lena w łódce na Thu Bồn

Codzienne święto światła w Hội An

Nie ma szans, by zdjęcia oddały choć część tej zabawy światłem jaka tu się odbywa. Jest jednym słowem bajkowo.

Po rejsie powędrowaliśmy na nocny market, na którym smaki, zapachy i lampiony żyją w wielkiej harmonii. Największym przysmakiem dla Asi były tradycyjne nadziewane bagietki z mąki pszennej i ryżowej o nazwie banh mi. Obiektywnie – bardzo smaczne i świeże (cena 30 000VND, czyli ok. 5,35zł). Ja spróbowałem ośmiornicy (7$). Wszyscy delektowaliśmy się sokami ze świeżych owoców (25 000VND). Przysmakiem regionalnym wywodzącym się z Hội An jest cao lầu, czyli wieprzowina z makaronem ryżowym podawana w akompaniamencie warzyw i kiełek. Jest to danie „całodniowe”. Podobnie jak zupa pho jest często podawana jako pożywne śniadanie.

Nocleg z dala od starego miasta może skończyć się tym, że będziecie mieć wielkie problemy ze znalezieniem Ubera czy taksówki miejskiej. Spacer jednak i tak okaże się przyjemnością.

Dni w magicznym otoczeniu Hội An mijały szybko. Nie pozostawaliśmy cały czas w miasteczku. Wyruszaliśmy na ciekawe wypady wokół. Atrakcji nie brakowało! Zapraszamy w tę podróż z nami.

Życiodajne jezioro Tonle Sap – wizyta w Kompong Khleang

Jezioro Tonle Sap jest sercem Kambodży. Pulsowanie jego poziomu determinuje życie tysięcy ludzi, dla których obfitość „Wielkiego Jeziora” jest decydująca dla losów całych wiosek.

Ho Chi Minh – sajgon z ustępującym duchem francuskim

Ho Chi Minh City, czyli dawny Sajgon to miasto, w którym duch kolonializmu błąka się wśród nowoczesnych budynków szybko rozwijającej się wietnamskiej metropolii. Jest to też miasto, które nie zapomni wojny wietnamskiej i krzywd wyrządzonych Wietnamczykom przez Amerykanów.

Mỹ Sơn i inne atrakcje wokół Hội An

Mỹ Sơn przenosi turystę w inny wymiar. Potęga historii, działań natury i dewastacyjne działanie człowieka podczas wojny wietnamskiej idą tu ramię w ramię. Zapraszamy także nad morze, w „góry” i w rejs thung chai.

Bangkok, czyli początek tajskiej przygody

Aglomeracja Bangkoku zamieszkiwana jest przez około 15 milionów ludzi. Tygiel kulturowy, światowe centrum rozpusty i morze smaków i zapachów. To jest stolica Tajlandii.

Podbój oceanu – w gościnie u kolorowych rybek, żółwi i delfinów

Malediwy są rajem nie tylko ze względu na to, co na lądzie. Także, a nawet przede wszystkim, zachwycają wspaniałym życiem pod taflą oceanu. Nie trzeba być nurkiem. Wystarczy maska i rurka by przenieść się w inny, cudowny świat.

Ao Nang – piękna Railay Beach i poszukiwania księżniczki

Railay Beach i Princess Cave przyciągają jak magnes. Kolejne krajobrazowe perły Tajlandii, które ściągają do Ao Nang turystów z całego świata.

Koh Ngai – rajski relaks

Koh Ngai – mała wyspa porośnięta gęstą dżunglą, której odgłosy pulsują w głowie przez 24h na dobę. Brak dróg, samochodów i sklepów – ucieczka z codzienności do raju.

Phnom Penh – nierówności nad Mekongiem

Phnom Penh jest pełne sprzeczności. Szybko rozwijająca się stolica, liczne inwestycje, bogactwo, a tuż za rogiem nieludzka bieda i absolutnie spartańskie warunki życia.

Koh Rong Sanloem – chill z rekinem w tle

Gonitwa za rekinem wielorybim w turkusowej wodzie Saracen Bay, biała plaża, pyszne jedzenie i wypoczynek w uroczym resorcie The One – na Koh Rong Sanloem każdy znajdzie raj.

Koh Lanta – skuterem przez wyspę

Koh Lanta – miejsce zupełnie inne niż Koh Ngai. Tu dzieje się wiele. Tutaj stykamy się z codziennością tajskiej prowincji. Koniecznie bierzcie skutery i jedźcie w poszukiwaniu przygody!

Facebook Comments