Ten post będzie inny niż wszystkie. Pewnie bardziej historyczny niż podróżniczy. Jednak w moim odczuciu zwiedzanie Kambodży bez przyzmatu historii sprzed niespełna pół wieku byłoby niepełne. Potworne wydarzenia wywarły piętno na całych pokoleniach ludzi, którzy przy beznamiętnym milczeniu świata zderzyli się z zorganizowanym aparatem eksterminacji.

Już w latach 60. tych XX wieku Królestwo Kambodży z królem Norodomem Sihanoukiem przeżywało potężny polityczny kryzys. Władca, po zerwaniu stosunków dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi w 1965 roku, realizował politykę ścisłej współpracy z komunistycznymi Chinami. Na wniosek tego potężnego sojusznika Sihanouk zgodził się na funkcjonowanie we wschodnich obszarach swojego królestwa baz wojskowych Armii Ludowej Wietnamu. Premierem rządu był wówczas proamerykański Lon Nol. Rządy konserwatystów były źródłem napięć społecznych i dały podatny grunt pod rozwój komunistycznej partyzantki w kambodżańskich wsiach. Nol został odwołany po powstaniu w Battambang w 1967r. W kraju na sile zaczęli przybierać Czerwoni Khmerzy. Rok później utworzyli Rewolucyjną Armię Kampuczy i wzniecili rebelię. Przestraszony Sihanouk sięgnął po Nola, który został ministrem obrony narodowej, a następnie ponownie premierem. Przywrócono stosunki z USA. W wyniku tych działań doszło do bombardowań baz północnowietnamskich, przy których zginęło wg różnych źródeł od 40 do 150 tysięcy cywili. W 1970 roku Nol złożył wniosek o odsunięcie króla od władzy i zwiększył swoje kompetencje. W miejsce królestwa powołano Republikę Khmerów. Te działania były kolejnym zarzewiem konfliktów wewnętrznych. Nol oskarżył o nie mniejszość wietnamską i przeprowadził na niej czystki etniczne. Tymczasem Sihanouk, który utracił władzę udał się na banicję do Pekinu. Tu utworzył Zjednoczony Front Narodowy Kambodży w celu walki z rządami Lon Nola. Osobiście poparł Czerwonych Khmerów i tym samym przyczynił się do ogromnego wzrostu ich popularności. Wciąż w nalotach amerykańskich ginęli cywilni obywatele Kambodży. Popularność rządu malała z tygodnia na tydzień. W 1975 roku, po pięciu latach wojny domowej, Czerwoni Khmerzy otoczyli Phnom Penh i doprowadzili do upadku popieranego przez USA rządu. Mieszkańcy z niepokojem, ale i ogromną nadzieją oczekiwali nadejścia partyzanckich oddziałów komunistycznych. Po przejęciu władzy nowi gospodarze z Pol Potem na czele utworzyli nowe państwo pod nazwą Demokratyczna Kampucza.

Pol Pot

Swoją prawdziwą twarz Czerwoni Khmerzy pokazali błyskawicznie. Zamknęli granice kraju i przystąpili do realizacji planu Rok Zerowy. Przyjęci w miastach jako wybawiciele od razu rozpoczęli ewakuację mieszkańców, rozstrzeliwując opornych. Jak pokazała przyszłość użycie nabojów miało być w państwie nowych władców okazaniem litości. Sposobów na zabijanie ludzi skrajnie komunistyczno-nacjonalistyczne ugrupowanie miało znacznie więcej. Armia Pol Pota składała się w zdecydowanej większości z nastolatków, wyrwanych z wiejskich domów i zahartowanych w boju długoletniej wojny domowej. Terror w stolicy przybrał rozmiary bezprecedensowe. W kilkadziesiąt godzin Czerwoni Khmerzy eksmitowali dwa miliony mieszkańców Phnom Penh i osiedlili ich na wsiach. Tam mieli oni stworzyć nowe, samowystarczalne społeczeństwo de facto w obozach pracy przymusowej. Rok Zerowy rozpoczął się na dobre. Wszyscy wykształceni ludzie, urzędnicy, funkcjonariusze byli zabijani na miejscu. Ludzie, którzy zdradzali, że potrafią czytać, pisać lub po prostu nosili okulary, ginęli w mgnieniu oka z rąk swoich oprawców. Zamknięto szkoły, fabryki, a nawet szpitale. Zlikwidano pieniądz, a co za tym idzie banki. Własność prywatna przestała istnieć. Religię zdelegalizowano.

Popierający wcześniej Czerwonych Khmerów książę Sihanouk został osadzony w areszcie domowym. Na prezydenta desygnowano bliskiego współpracownika Pol Pota – Khieu Samphana. Pol Pot tymczasem został premierem. W stolicy dawną szkołę średnią przemieniono w jedno z najkrwawszych więzień w historii ludzkości – Więzienie Bezpieczeństwa 21 (S-21). Obecnie w tym miejscu znajduje się Muzeum Ludobójstwa Tuol Sleng.  Zachowano to miejsce w takim stanie, w jakim pozostawli je oprawcy. Nazwa wiele o nim mówi. Tuol Sleng oznacza bowiem Wzgórze zatrutych drzew lub Wzgórze strychniny.

Katownia Czerwonych Khmerów była dla mnie obowiązkowym punktem na mapie Phnom Penh. Zastanawialiśmy się czy możemy tu wejść z Leną i czy obrazy nie będą dla niej za ostre. Zdecydowaliśmy, że spróbujemy i będziemy pilnować by najgorsze emocjonalnie miejsca przed naszą córką zakryć. Wejście na teren obiektu kosztuje (bez audioguide’a) 5$. Dla dzieci w wieku 10-18 lat 3$.

Wejście do Tuol Sleng

Dawna szkoła była urokliwie położona. Na dziedzińcu licznie rosły palmy. Ludzie Pol Pota otoczyli zabudowania drutem kolczastym pod napięciem, a sale lekcyjne przekształcili na cele i sale tortur. Także okna otoczono drutem kolczastym by przypadkiem torturowana osoba nie wybrała dla siebie łatwiejszej śmierci. Bicie, elektrowstrząsy, okaleczanie nożem lub innymi przedmiotami, wieszanie, przypalanie to tylko niektóre z zajęć jakimi trudzili się oprawcy z S-21 podczas tortur. Po nich więźniowie wracali do swoich małych cel, w których byli przykuwani do ścian czy betonowych podłóg.

Widok na dziedziniec katowni S-21

Sala tortur

Prowizoryczne cele więzienia S-21

Poznając Tuol Sleng ciężko objąć rozumem skalę okrucieństwa khmerskich morderców w więzieniu S-21. Szacuje się, że przez katownię przewinęło się minimum 17-20 tysięcy ofiar. Oficjalnie wiadomo jedynie o… 12 osobach, które opuściły te mury żywe. Udało im się to dzięki posiadanym umiejętnościom. Jedną z takich osób był Chum Mey, który potrafił naprawiać maszyny potrzebne żołnierzom Czerwonych Khmerów. Przeżył także malarz, Vann Nath, który malował portrety Pol Pota.

Cela ocalałego więźnia – Chum Meya

Podczas wizyty w jednej z sal tortur zagadnął mnie pewien starszy mężczyzna, który bardzo chciał się podzielić swoimi przemyśleniami.

To bardzo ważne, żeby utrzymywać pamięć o takich miejscach i wydarzeniach. Czerwoni Khmerzy to nauczka dla całego świata. Cieszę się, że młodzi ludzie przyjeżdżają tu i interesują się historią. Może wy i wasze dzieci nie będziecie popełniać moich błędów i ludzi mojego pokolenia. Pochodzę ze Szwajcarii. Pracowałem jako dziennikarz telewizyjny. Pamiętam lata siedemdziesiąte jakby to było wczoraj. Cały świat kibicował Czerwonym Khmerom. Relacje medialne były jednoznaczne. Dzielni Kambodżanie nie boją się Stanów Zjednoczonych i wywalczają sobie niepodległość. Boże! Ja chodziłem na demonstracje i krzyczałem z innymi takimi jak ja ignorantami „Wolna Kambodża!”. Te obrazki stają mi przed oczami. Jak łatwo wyrabiamy sobie opinię nie wiedząc nic… Wstyd mi za to. Myliłem się i to bardzo. Dlatego dziś oddaję hołd ofiarom tego reżimu… Skąd jesteście?

– Z Polski.

– Ooo… Wy wiecie co to cierpienie. Odwiedzałem Auschwitz. Trzeba czynić dobro. Tylko tak można ratować ten świat i nie dopuścić do takich cierpień milionów ludzi…

Poruszające w swej wymowie wyznanie przypadkowo spotkanego człowieka dopełniło ponury obraz Tuol Sleng. Śmierć zadawano tu na dziesiątki sposobów. Najmniej popularnym było rozstrzeliwanie. Ludobójcom najzwyczajniej w świecie żal było kul. Mordowano łomami, maczetami, kijami, trzonkami od łopat.

Szubienice na dziedzińcu więzienia

Czerwoni Khmerzy, podobnie jak hitlerowcy, dokumentowali więźniów. Każdy miał robione zdjęcie przy przyjęciu, a często i po torturach. Spisywano biografie więźniów. Każdy musiał opowiedzieć całe swoje życie wplątując w nie przyznanie się do zarzucanych czynów. Przestępstwem przypisywanym więźniom S-21 była głównie zdrada poprzez współpracę ze Stanami Zjednoczonymi, Wietnamem czy ZSRR. W listopadzie 1977 roku Son Sen ps. „Khieuv”, minister obrony w rządzie Pol Pota, pisał do naczelnika więzienia: „Towarzyszu Duch, nie marnuj za dużo papieru. Zbieraj dane tylko najważniejszych więźniów. W przypadku pozostałych wystarczy parę linijek”. Naczelnikiem więzienia był Towarzysz Duch, czyli Kang Kek Iev, urodzony w 1942 roku. Jeden z liderów Czerwonych Khmerów. Ten pochodzący z północy kraju były nauczyciel matematyki był sadystycznym architektem działań aparatu śmierci w S-21.

Zdjęcia ofiar oprawców Towarzysza Ducha

Po pewnym czasie zrezygnowano z egzekucji na terenie więzienia. Skazanych wywożono na Pola Śmierci by tu dopełnili żywota. Najbardziej znanym z nich i najlepiej zachowanym dla historii jest oddalone 17km od Phnom Penh Choeung Ek. To miejsce zwiedziliśmy kolejnego dnia. Dotarliśmy tuk-tukiem (13$ w dwie strony). Bilet wraz z obowiązkowym audioprzewodnikiem kosztuje 6$. Polecam wysłuchanie całej opowieści. Pole śmierci znajduje się w miejscu dawnego sadu i chińskiego cmentarza. Nie znajdziemy tu wielu fizycznych pamiątek. Historia unosi się w powietrzu, w drzewach, masowych grobach i opowieściach ludzi, które słyszymy w słuchawkach. W uszach brzmią melodie orkiestry Hima Sophy’ego „A memory from Darkness” kontrastujące z przejmującą ciszą i zieloną, bujną roślinnością.

Jeden z masowych grobów w Choeung Ek

Pola Śmierci

Bujna przyroda w miejscu straceń

Kości ofiar wydobyte w Choeung Ek

To właśnie tutaj zginęła większość ofiar z Tuol Sleng. Oprawcy również tu oszczędzali amunicję. Więźniów bito na śmierć, duszono, podrzynano gardła ostrymi liśćmi palmowymi. Najbardziej przejmującym miejscem w Choeung Ek jest The Killing Tree. Czerwoni Khmerzy zabijali o nie dzieci uderzając główkami o pień drzewa… Następnie ciała trafiały do zbiorowych mogił. Dziś w tym miejscu odwiedzający zostawiają kolorowe rzemyki, bransoletki, sznureczki i w zadumie zatrzymują się by wyrazić pamięć o tych niewinnych ofiarach chorych wizji Pol Pota i jego ludzi.

The Killing Tree

Kawałek dalej napotykamy Magic Tree. Na nim strażnicy pola śmierci wieszali głośniki i puszczali głośno muzykę, która miała zagłuszać ludzkie krzyki. Osoby, które przeżyły Choeung Ek wspominały, że dźwięki melodii granych w kółko z tego drzewa wprawiały ludzi w jeszcze większe przerażenie i depresję.

Magic Tree

Na końcu trasy pamięci znajduje się postawiony w 1988 roku pomnik w postaci buddyjskiej stupy. W jej wnętrzu jest bardzo wąsko, ciężko minąć się z innym człowiekiem. Przed oczami ma się jedynie przerażające ściany… Znajduje się tu ok. 8 tysięcy ludzkich czaszek – ekshumowanych ofiar Choeung Ek. Są one pogrupowane według wieku i płci.

Pomnik w Choeung Ek

Około osiem tysięcy czaszek znajduje się w buddyjskiej stupie w Choeung Ek

Czaszki są posegregowane według płci i wieku ofiar

Pod koniec audioprzewodnika możemy wsłuchać się w pieśń „Oh Phnom Penh!”. W poniższym filmie w tle tej melodii widzimy archiwalne obrazki z rządów Czerwonych Khmerów.

Kres władzy Czerwonych Khmerów nadszedł w 1979 roku. Od czterech lata trwały mniej lub bardziej zaognione starcia między Kampuczą, a Wietnamem. W grudniu 1978 roku Wietnamczycy wsparli trwające od kilku miesięcy antypolpotowskie powstanie i ostatecznie 7 stycznia 1979 roku zajęli Phnom Penh. Czerwoni Khmerzy wycofali się do dżungli na zachodzie kraju otrzymując dalsze wsparcie, w tym finansowe, od Chin czy Stanów Zjednoczonych, którym zależało nadal na osłabianiu pozycji Wietnamu. CIA prowadziła akcję propagandową mającą na celu wybielenie zbrodni khmerskiego reżimu… Co więcej, w 1980 roku uznano rząd Czerwonych Khmerów za jedyny prawowity w Organizacji Narodów Zjednoczonych! W latach 1984-85 zostali oni wyparci przez wojsko wietnamskie z terytorium Kambodży, zyskując schronienie w Tajlandii. W 1991 roku rebelianci zawarli porozumienie z rządem i wrócili do swojej prowincji Pailin. Już dwa lata później nie uznali wyników wyborów i rozpoczęli nową wojnę domową. Walki toczyły się aż do 1999 roku, kiedy to doszło do ostatecznego rozbicia wojsk Czerwonych Khmerów.

W czasie rządów Pol Pota, w wyniku głodu, chorób i masowych egzekucji, zginęło ok. 1,5 – 2 milionów Kambodżan. Zważywszy na to, że przed 1975 rokiem kraj zamieszkiwało 7 milionów ludzi, jest to liczba tym bardziej szokująca. Mniej więcej co czwarty mieszkaniec Kambodży zmarł w wyniku działań Czerwonych Khmerów! Informacje o zbrodniach dokonywanych na własnym narodzie wypływały na zewnątrz dzięki uciekinierom z Demokratycznej Kampuczy. Świat długo nie wierzył jednak w prawdziwość tych relacji, albo nie chciał wierzyć ze względu na sytuację polityczną w tym rejonie świata. Ofiary zbrodni nie doczekały się sprawiedliwości. Ich mordercy w zdecydowanej większości uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności. Pol Pot rządził Czerwonymi Khmerami do 1997 roku, gdy popadł w konflikt ze współtowarzyszami. Po pokazowym wewnętrznym procesie został przez nich skazany na dożywotni areszt domowy, w którym zmarł w kwietniu 1998 roku. Jedynymi, którzy go osądzili byli więc jego ludzie. Dopiero w 2001 roku Zgromadzenie Narodowe Kambodży powołało trybunał do osądzenia zbrodni Czerwonych Khmerów. W 2009 roku, trzydzieści lat po upadku rządu Pol Pota, ruszył pierwszy proces, w którym oskarżonym był naczelnik więzienia S-21, Kang Kek Iev „Duch”. Po trzech latach został prawomocnie skazany na dożywocie. Khieu Samphan, prezydent w latach 1976-79, został aresztowany w 2007 roku i również skazany na dożywotnie więzienie, wyrokiem wydanym siedem lat później. Tego samego dnia, 8 sierpnia 2014 roku, identyczną karę otrzymał Nuon Chea, główny ideolog reżimu. Znakomita większość morderców, z Pol Potem na czele, nigdy została osądzona przez wymiar sprawiedliwości. Czy to kambodżański, czy międzynarodowy. Prawda jest taka, że wiele osób wywodzących się z organizacji Czerwonych Khmerów zasiada w ławach rządowych nawet teraz. Ba! Premier Hun Sen, który sprawuje urząd nieprzerwanie od 1985 roku (!) należał do żołnierzy Pol Pota. W walkach przeciw siłom Lon Nola stracił lewe oko. W 1977 roku zdezerterował i uciekł do Północnego Wietnamu zmieniając swoją polityczną opcję.

Czarna strona historii Kambodży znalazła swoje miejsce w literaturze i filmie. Polecam książkę włoskiego korespondenta Tiziano Terzaniego pod tytułem „Duchy”. Jest to zbiór artykułów przesyłanych do europejskich redakcji, z którymi Włoch współpracował – m.in. Der Spiegel, L’Espresso czy La Repubblica. Możemy prześledzić przemianę zachodzącą w autorze, który początkowo był sympatykiem ruchu Czerwonych Khmerów, a następnie, wraz ze zbieranymi informacjami z zamkniętego przez reżim kraju, odkrywał druzgocącą prawdę. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych pisał z rozżaleniem z Phnom Penh: „Mordercy wciąż zabijają, biedacy są wciąż głodni, bogacze stają się coraz grubsi i potężniejsi. Kambodża jest kolejnym deprymującym dowodem, że na świecie nie ma sprawiedliwości, a ludzkość staciła zdolność do reagowania na to oburzeniem.” (Corriere della Serra, 28.04.1991r.).

„Uśmiech Pol Pota” to lektura szwedzkiego autora – Petera Fröberga Idlinga, skupiająca się, jak wskazuje tytuł, na głównym sprawcy cierpień narodu khmerskiego. „Pola śmierci” napisał natomiast Haing Ngor, kambodżański uchodźca, który zagrał także w świetnym filmie o tym samym tytule, w reżyserii Rolanda Joffé.

Przechadzając się po Phnom Penh widzimy piękne, wysokie palmy. Tiziano Terzani już w 1980 roku usłyszał od swojego kambodżańskiego rozmówcy w stolicy: „Nie widzisz, że te drzewa kokosowe są zdecydowanie za wysokie jak na swój wiek? Te kokosy miały bardzo szczególny nawóz: ludzkie trupy! Czerwoni Khmerzy zwykli mówić: „można cię zabić, żeby nawozić kokosy”! Dzisiaj tysiące sadzonych przez nich „drzew Pol Pota” rośnie w każdym opuszczonym mieście i Kambodżanie mówią, że pod każdym z nich leży trup…”. Nie ostała się rodzina w Kambodży, która w szaleńczym zrywie Czerwonych Khmerów nie straciła choćby jednego członka. Lata siedemdziesiąte XXw. zmieniły ten kraj nieodwracalnie.

Hội An – Święto Tết w świetle lampionów

Hội An to miejsce ze wszech miar magiczne. Kulturalna stolica Wietnamu ma bujną i burzliwą historię, piękną architekturę i słynie z przepięknych lampionów. Dużą cegiełkę do piękna miasta dołożył Polak.

Koh Lanta – skuterem przez wyspę

Koh Lanta – miejsce zupełnie inne niż Koh Ngai. Tu dzieje się wiele. Tutaj stykamy się z codziennością tajskiej prowincji. Koniecznie bierzcie skutery i jedźcie w poszukiwaniu przygody!

Życiodajne jezioro Tonle Sap – wizyta w Kompong Khleang

Jezioro Tonle Sap jest sercem Kambodży. Pulsowanie jego poziomu determinuje życie tysięcy ludzi, dla których obfitość „Wielkiego Jeziora” jest decydująca dla losów całych wiosek.

Koh Rong Sanloem – chill z rekinem w tle

Gonitwa za rekinem wielorybim w turkusowej wodzie Saracen Bay, biała plaża, pyszne jedzenie i wypoczynek w uroczym resorcie The One – na Koh Rong Sanloem każdy znajdzie raj.

Angkor – Wędrówka do świętej dżungli historii

Jeden z bezwzględnych cudów świata. Kompleks świątynny Angkor to ogromna porcja historii, religii, ludzkich możliwości i architektonicznego piękna.

Czerwoni Khmerzy – nierozliczone ludobójstwo na własnym narodzie

Śmierć nawet dwóch milionów ludzi przypisuje się zbrodniczej działalności Czerwonych Khmerów. Pomimo okrucieństwa nie równającego się niczemu w przeszłości, ofiary i ich rodziny nie zaznały i nie zaznają poczucia sprawiedliwości.

Phnom Penh – nierówności nad Mekongiem

Phnom Penh jest pełne sprzeczności. Szybko rozwijająca się stolica, liczne inwestycje, bogactwo, a tuż za rogiem nieludzka bieda i absolutnie spartańskie warunki życia.

Bangkok, czyli początek tajskiej przygody

Aglomeracja Bangkoku zamieszkiwana jest przez około 15 milionów ludzi. Tygiel kulturowy, światowe centrum rozpusty i morze smaków i zapachów. To jest stolica Tajlandii.

Koh Ngai – rajski relaks

Koh Ngai – mała wyspa porośnięta gęstą dżunglą, której odgłosy pulsują w głowie przez 24h na dobę. Brak dróg, samochodów i sklepów – ucieczka z codzienności do raju.

Ho Chi Minh – sajgon z ustępującym duchem francuskim

Ho Chi Minh City, czyli dawny Sajgon to miasto, w którym duch kolonializmu błąka się wśród nowoczesnych budynków szybko rozwijającej się wietnamskiej metropolii. Jest to też miasto, które nie zapomni wojny wietnamskiej i krzywd wyrządzonych Wietnamczykom przez Amerykanów.

Facebook Comments